• Słodkości,  Wielkanoc

    Jej wysokość beza

    Elegancka i wykwintna, delikatna i lekka, słodka i przepyszna. Beza Pavlova. Co powinniśmy wiedzieć o tym deserze? Przede wszystkim, to, że powstał specjalnie na cześć primabaleriny Anny Pawłowej. Stąd jego nazwa. Składa się z torcika bezowego, bitej śmietany i świeżych owoców. Smakuje i wygląda obłędnie, ale co najważniejsze jest bardzo prosty w wykonaniu!

    Trudno jednoznacznie określić do jakiej pory roku deser ten pasuje najbardziej. Ma lekką delikatną strukturę, więc będzie czuł się dobrze podczas letnich podwieczorków w ogrodzie. Świetnie wpasowuje się jednak w klimat jesienno-zimowych niedzielnych kaw z rodziną i znajomymi. Świeże owoce sezonowe, jak truskawki, wiśnie czy maliny, możemy zastąpić wtedy frużeliną owocową albo konfiturą! Najlepsza jest ta z kwaskowych i wyrazistych owoców, przełamujących słodycz bezy, np. wiśniowa czy z czarnej porzeczki. Szczerze mówiąc dużo bardziej odpowiada mi ta wersja.

    Beza jest świetnym dopełnieniem carbonary, crème brûlée czy pączków! 😊 Z każdego z powyższych dań zostaną nam białka, które możemy właśnie do niej wykorzystać.

    Na koniec mój szybki bezowy poradnik, który sama spisywałam ołówkiem nad przepisem, gdy stawiałam pierwsze kroki w pieczeniu bezy. Czasem szczegóły okazują się bardzo znaczące dla efektu końcowego😊. Reasumując, nie każdy musi być Nigellą, ale absolutnie każdy może zrobić świetną bezę!

    • Miska, w której ubijamy białka nie może być tłusta, wtedy białka nie ubiją się na sztywną pianę (najlepiej przetrzeć ją przed użyciem sokiem z cytryny i wytrzeć do sucha); Osobiście do ubijania białek zawsze używam misek metalowych.
    • Białka muszą być idealnie oddzielone od żółtek, jeśli w oddzielonych białkach znajdzie się choć odrobina żółtka, beza się nie uda.
    • Na początku ubijania dodaję do białek szczyptę soli.
    • Cukier dosypujemy stopniowo, łyżka po łyżce, żeby zdążył się nieco rozpuścić i ustabilizować pianę (mój ulubiony rodzaj cukru do bezy to ten drobny). Tutaj sprawdza się zasada „wolniej znaczy szybciej”😊.
    • Ubijanie białek rozpoczynamy na wolnych obrotach miksera, dopiero po chwili możemy je zwiększyć.
    • Temperatura białek nie ma aż tak znaczącego wpływu na wypiek; dobrze, gdyby były w temp. pokojowej, choć ja zawsze ubijam białka mocno schłodzone i beza wychodzi.

    Śmietanowy torcik bezowy z owocami leśnymi

    Składniki:

    Beza

    – 6 średnich białek (ze średnich jajek)

    – szczypta soli

    – 350 g drobnego cukru do wypieków

    – 1 płaska łyżeczka skrobi ziemniaczanej

    – 1 łyżeczka soku z cytryny

    Masa

    – 250 ml śmietanki kremówki 30% lub 36%

    – 1 łyżka cukru pudru

    *Śmietankę możemy też ubić bez dodatku cukru pudru. Beza jest bardzo słodka. Preferuję jednak osłodzić nieco masę, gdyż kwasowości deserowi doda frużelina.

    Frużelina z owoców leśnych:

    – 250 g mieszanki owoców leśnych mrożonych

    – 2 stołowe łyżki cukru (można zmniejszać lub zwiększać ilość w zależności od upodobań)

    – 1 łyżeczka żelatyny w proszku + 2 łyżki wody

    – 1 łyżka soku z cytryny

    – 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej + 2 łyżki wody

    Przygotowanie:

    Dzień wcześniej przygotowujemy bezę. Będzie suszyła się przez noc, by następnego dnia nałożyć na nią śmietanę i frużelinę.

    Piekarnik rozgrzewamy do 180°C.

    Blaszkę wykładamy pergaminem lub matą do pieczenia. Rysujemy okrąg o średnicy około 22 cm (możemy pominąć ten krok i bezę rozłożyć „na oko”).

    Do odtłuszczonej metalowej lub szklanej misy przekładamy białka i rozpoczynamy ubijanie na małych obrotach miksera. Po kilku sekundach dodajemy szczyptę soli i stopniowo zwiększamy obroty. Gdy białka zaczną zamieniać się w ładną pianę, rozpoczynamy stopniowe dodawanie drobnego cukru – łyżka po łyżce. Ubijamy aż do uzyskania sztywnej błyszczącej piany, uważając, by nie przebić jajek. Dodajemy sok z cytryny, nie przerywając ubijania. Na koniec, do ubitej masy dosypujemy skrobię ziemniaczaną i delikatnie mieszamy całość szpatułą.

    Masę bezową wykładamy na przygotowaną wcześniej blaszkę i pieczemy w 180°C  przez 5 minut. Po upływie tego czasu, zmniejszamy temperaturę do 140°C i w takiej temperaturze zostawiamy bezę na 1,5 h. Następnie wyłączamy piekarnik i pozwalamy bezie wysuszyć się w nim z uchylonymi drzwiczkami przez całą noc. Beza powinna być przyrumieniona i zapewne popękana, ale w środku będzie miękka, piankowa i rozpływająca się w ustach. Od kiedy zaczęłam piec bezę sposób pieczenia i suszenia praktykuję za Dorotą Świątkowską i jej bezą szwarcwaldzką. Niezmiennie się sprawdza😊.

    Dzień wcześniej możemy też przygotować owoce w żelu, ale nie jest to konieczne. Równie dobrze możemy zrobić to „na świeżo”, pamiętając jednak o przestudzeniu frużeliny przed wyłożeniem jej na ubitą śmietanę.

    W rondelku umieszczamy zamrożone owoce leśne i zasypujemy cukrem (polecam indywidualnie oszacować ilość dodawanego cukru; są różne stopnie odporności na kwasowość i słodycz😊).

    W międzyczasie, w osobnej szklance lub miseczce, żelatynę namaczamy w 2 łyżkach stołowych wody, żeby napęczniała.

    Podgrzewamy całość, mieszając jednocześnie, aż do rozpuszczenia się cukru i uzyskania płynnej jednolitej konsystencji. (* w tym momencie możemy zmiksować owoce, dla uzyskania gładkiej konsystencji. Ja, akurat pominęłam ten krok.) Nadal mieszając, dodajemy sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną rozmieszaną w 2 łyżkach letniej wody. Całość należy zagotować i zestawić z palnika. Do rondelka z gorącą masą owocową, dodajemy przygotowaną wcześniej żelatynę i całość dokładnie mieszamy. Gdy żelatyna się rozpuści, pozostawiamy do wystudzenia.

    Kolejnego dnia mocno schłodzoną śmietankę ubijamy na wysokich obrotach miksera z dodatkiem cukru pudru.

    Krótko przed podaniem tortu, śmietankę wykładamy na bezowy blat, a następnie przykrywamy przygotowanymi przez nas owocami w żelu.

    Wszystkiego słodkiego! 😊

  • Słodkości,  Wielkanoc

    Stoliczku nakryj się! Czyli przepis na sprawdzony kruchy spód do mazurka oraz szybkie i pyszne wypełnienie.

    Mazurek to ciasto zdecydowanie widowiskowe. Przygotowywane raz w roku, na Wielkanoc, jest pretekstem dla dzieci i dorosłych do wykorzystania drzemiącego w nas artystycznego potencjału. Migdały, orzechy, suszone i kandyzowane owoce, lukier, kolorowe pisaki i posypki, jadalne kwiaty – mamy naprawdę dużo możliwości. Nawet ci, którym nie po drodze z dekorowaniem i ozdabianiem ciast oraz ci, którzy mówią, że ciasto ma dobrze smakować, a niekoniecznie wyglądać, na Wielkanoc robią wyjątek i mazurka dekorują.

    Nieważne czy kupiony w cukierni czy wypiekany i dekorowany we własnym kuchennym zaciszu. Jedno w jego wypadku jest pewne: mazurek, oprócz kolorowych pisanek i wiosennych bukietów, jest główną dekoracją wielkanocnego stołu.

    Rokrocznie obiecuję sobie, że na kolejne święta wypróbuje nowy przepis na ten przysmak. Może z chałwą, może z solonym karmelem i bezą, kawowy albo z konfiturą z pigwy… Wszystkie opcje dla mnie brzmią naprawdę dobrze!

    I niezmiennie, co roku stwierdzam, że „mój mazurek” jest tak prosty i szybki, a zarazem tak pyszny, że zostaję przy nim. W moim przypadku prostotę kruchego ciasta i czekoladowego nadzienia uzupełniam jadalną dekoracją, która dopełnia całości. Naprawdę mniej znaczy więcej!

    Prosto, pysznie i pięknie – specjalnie dla Was mój wielkanocny mazurek.

    Kruchy mazurek z czekoladą i bakaliami

    Składniki na spód:

    – 500 g mąki krupczatki

    – 100 g mąki pszennej

    – 200 g cukru pudru

    – 400 g masła lub margaryny

    – 6 ugotowanych żółtek (tj. żółtka wyjęte z ugotowanych na twardo i wystudzonych jajek)

    Przygotowanie:

    Do przygotowania ciasta na spód mazurka najlepiej użyć stolnicy. Składniki powinny być chłodne. Mąki przesiewamy, ugotowane żółtka rozcieramy z cukrem. Wszystko razem siekamy, a następnie zagniatamy ciasto i formujemy w kulę. Uwaga: Ciasto będzie bardzo kruche, nawet w formie surowej, tj. nie uzyskamy gładkiej, lepkiej kuli. Będzie się ona na pewno kruszyła i nie musimy się tym przejmować. (Gotowane żółtka zmniejszają lepkość ciasta, zwiększają za to kruchość gotowego wypieku). Całość owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na około 30 – 45 minut.

    Po tym czasie około ¼ ciasta odkładamy, a pozostałe ciasto rozwałkowujemy na grubość około 5-6 mm i wylepiamy wąskie długie blaszki. Z odłożonego ciasta formujemy wałeczki grubości palca i układamy dookoła kruchego ciasta, starannie dociskając. Nakłuwamy widelcem w kilkunastu miejscach. Pieczemy około 20 min w temp. 180°C, w zależności od piekarnika. Ciasto powinno mieć złoty kolor. Studzimy na kratce.

    Przypis od autorki: Ja przez dłuższy czas praktykowałam wycinanie nożem 4 prostokątów równiej wielkości i układanie wokół nich wałeczków z ciasta. Ostatnio jednak zaczęłam używać podłużnej wąskiej formy z wyciąganym spodem i gorąco ją polecam. Nie tylko do mazurków, ale wszelkich tart i kruchych spodów.  Z podanych proporcji ciasta wychodzą 2 podłużne blaszki o wymiarach 35×11 cm i jeden ręcznie formowany mazurek o wymiarach około 15×15 cm.

    Niezależnie od tego na jaki kształt czy blaszkę się zdecydujemy, musimy pamiętać o zostawieniu części ciasta do wylepienia brzegów – mają one stanowić barierę, aby nasza płynna masa czekoladowa nie uciekła z powierzchni mazurka.😊

    Czekoladowe wypełnienie:

    – 2 tabliczki dobrej jakości mlecznej czekolady

    – 2 tabliczki białej czekolady

    – około 4 łyżek stołowych śmietanki 12% UHT

    * zamiast jednej z mas czekoladowych możemy użyć klasycznej masy kajmakowej

    Przygotowanie:

    W małym rondelku rozpuszczamy 2 tabliczki mlecznej czekolady, połamanej na kawałki z 2 łyżkami stołowymi śmietany. Cały czas mieszamy. Gdy lekko przestygnie rozprowadzamy na kruchym spodzie.

    Analogicznie postępujemy z białą czekoladą.

    Na kruchy spód możemy też wyłożyć masę kajmakową z puszki. Mazurek jest wtedy jeszcze bardziej słodki, ale równie pyszny.

    Dekoracja:

    – rodzynki, suszona żurawina

    – migdały w płatkach lub w całości

    – kandyzowana skórka pomarańczowa

    – kolorowa posypka

    – jadalne kwiaty, np. bratki, nagietki, fiołki, goździki, lawenda, nasturcja.

    Wybór produktów do dekoracji zależy tylko i wyłącznie od nas. Ma dostarczyć nam i naszej rodzinie dużo dobrej zabawy i nieco pola dla naszej wyobraźni.

    Ilu cukierników, tyle pomysłów na mazurka – nie ma jednego słusznego kanonu składników i wzorca wypiekania. Są mazurki na spodzie z kruchego ciasta, ale też marcepanu, biszkoptu, a nawet ciasta drożdżowego! Są te z masą kakaową, kajmakową, budyniową, dżemem czy powidłami. Są i te zupełnie nieoczywiste z płatkami owsianymi, masą cytrusową czy z hibiskusa. Tutaj ogranicza nas tylko wyobraźnia i nasz smak.

    Radosnego przedświątecznego czasu w kuchni!

  • Słodkości,  Wielkanoc

    Którędy do wiosny?

    Mycie okien, sianie rzeżuchy, sadzenie hiacyntów i czyszczenie rowerów. Późniejsze zachody słońca, częstsze spacery, więcej światła i energii – z tym właśnie kojarzy mi się wiosna. W tym roku wydaje się, że przyszła nieco później. Wojna w Ukrainie skutecznie ją zatrzymała… a może odwróciła moją uwagę od jej pierwszych znaków.

    Dziś czuję już wiosnę w stu procentach. Pierwsze mycie okien za mną, rzeżuchę zjadłam do kanapek, a hiacynty na parapecie powoli przekwitają. Na liście rzeczy do zrobienia zostało przejrzenie garderoby i wymiana zimowych ubrań na te bardziej wiosenne. Najważniejsze zadania czekają na mnie jednak w kuchni. Do Wielkanocy nie zostało wiele czasu. Warto zaplanować świąteczne menu i zastanowić się, czy w tym roku stawiamy na stole nowości i testujemy polecone przepisy czy jesteśmy wierni tradycji.

    Ja właśnie skończyłam przedświąteczne pieczenie baby drożdżowej. Nie muszę pisać o niej zbyt wiele, bo to klasyka. Jestem zdania, że zawsze warto eksperymentować, ale w świątecznym menu powinno znaleźć się miejsce dla kilku klasyków. Tak więc, na pierwszy ogień idzie drożdżowa babka ze skórką pomarańczy, płatkami migdałowymi i rodzynkami w rumie. Jest puszysta, przepyszna i ma duże szanse na zdobycie tytułu królowej wielkanocnego stołu! Jest jeden warunek – drożdżowe ciasto najlepsze jest świeże.

    Babka drożdżowa z nutą pomarańczy i rodzynkami w rumie

    Składniki:

    – 500 – 600 g mąki pszennej

    – 6 żółtek (ze średniej wielkości jajek)

    – 100 g cukru

    – 50 g świeżych drożdży

    – 330 – 350 ml mleka

    – 100 g masła

    – 2 łyżki oliwy z oliwek

    – pół opakowaniu cukru wanilinowego lub 2 łyżeczki domowego cukru z wanilią

    – 50 g rodzynek

    – 2 łyżki płatków migdałowych

    – 1 łyżka startej skórki pomarańczowej

    – odrobina rumu do zalania rodzynek

    Lukier:

    – 1 szklanka cukru pudru

    – 2 łyżki soku z cytryny

    Przygotowanie:

    Dzień wcześniej zalewamy rodzynki rumem. Polecam jako naczynia użyć zakręcanego słoika.

    Wyciągnijmy dużo wcześniej drożdże z lodówki. Powinny być w temperaturze pokojowej.

    Mleko podgrzewamy w rondelku do temp. około 37°C. Masło roztapiamy, a następnie studzimy. Około 500 g mąki przesiewamy do dużej misy.

    Teraz możemy przejść do przygotowania zaczynu. Ważne jest to, że wszelkie składniki, które do niego użyjemy, bierzemy z puli składników wymienionych na liście składników.

    Do naczynia rozkruszamy drożdże, następnie dodajemy 1 łyżkę cukru, 2 łyżki mleka i 1 łyżkę mąki. Odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.

    Odsączamy na sitku rodzynki z rumu. Przygotowujemy płatki migdałowe. Możemy je też posiekać.

    Żółtka rozcieramy z cukrem w dużej misie lub makutrze, a następnie dodajemy przesianą mąkę, zaczyn, mleko, przestudzone masło i cukier waniliowy. Wyrabiamy ręcznie lub za pomocą robota z hakiem. Ciasto drożdżowe lubi być wyrabiane długo i energicznie. Ja zazwyczaj wyrabiam je ręcznie i dość długo. W razie potrzeby dosypujemy dodatkową mąkę (stąd w składnikach podałam 600 g). Pamiętajmy, że ciasto nie może być zbyt twarde, a miękkie i elastyczne. Gdy wyrobimy ciasto dodajemy 2 łyżki oliwy, rodzynki odsączone z rumu, płatki migdałowe i skórkę otartą z pomarańczy, ponownie wyrabiamy.

    Całość nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia i podwojenia objętość.

    Okrągłą formę do babki natłuszczamy masłem. Jeśli jest średniej wielkości potrzebna będzie dodatkowa foremka (nawet krótka keksówka) – ciasta wychodzi sporo, a przygotowaną formę możemy napełnić tylko do połowy wysokości.

    Gdy ciasto w misie podwoi swoją objętość przekładamy je do przygotowanych wcześniej foremek lub jednej dużej foremki. Nakładamy tylko do połowy ich wysokości. Odstawiamy do ponownego wyrośnięcia.

    W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 150°C z włączoną funkcją termoobiegu.

    Babki pieczemy około 30- 40 minut w zależności od wielkości.

    Studzimy na kratce.

    Przesiany cukier puder mieszamy dokładnie z sokiem z cytryny na gładką gęstą masę. Lukrujemy i dekorujemy według upodobań. Do dekoracji możemy użyć kandyzowanej skórki pomarańczowej, bakalii lub kolorowej cukrowej posypki.

    Gdy już będziemy posiadaczami puszystej i imponującej baby drożdżowej, zauważymy, że zostały nam białka… Polecam świąteczny tandem: babkę i bezę. Do tego drugiego przepisu zużyjemy pozostałe składniki, a domownicy na pewno będą nam wdzięczni😊

    Radosnego świątecznego testowania.

    *inspiracją przepisu była baba drożdżowa z pozycji „Pyszne na słodko” A. Starmach

Śledź nas
Instagram