• Wytrawne,  Zdrowo

    Historia pewnego wyjątkowego grzyba i przepis na spaghetti w innej odsłonie. O boczniaku, jego mocach i o tym, co smacznego można z niego wyczarować.

    Gdyby boczniak miał opisać siebie w trzech zdaniach, pewnie powiedziałby, że, jest grzybem wyjątkowym, prozdrowotnym, a nawet leczniczym. Że uwielbiają go wegetarianie i weganie, bo doskonale zastępuje mięso, a dodatkowo świetnie sprawdza się w wielu daniach i, że w przeciwieństwie do dalekich krewnych ma bardzo mało kalorii i niski indeks glikemiczny. Ale byłby to opis zbyt skromny i zaledwie ułamek tego, co powinniśmy wiedzieć o tym wspaniałym grzybie, dlatego rozwinę nieco tę opowieść, a na koniec podrzucę sprawdzony przepis na spaghetti z sosem z boczniaków.

    Boczniaki to grzyby nadrzewne, występujące właściwie na wszystkich kontynentach. Wyrastają na drewnie drzew liściastych. Są dość łatwo dostępne i stosunkowo tanie. W Polsce szczyt sezonu na boczniaki przypada na późną jesień, choć w ostatnich latach możemy podobno szukać ich przez całą zimę.

    Choć wyróżniamy około 200 gatunków tych grzybów, w Polsce najpopularniejszy jest boczniak ostrogowaty, który swoją nazwę zawdzięcza wyglądowi kapelusza. Spotkać się możemy też z boczniakiem cytrynowym czy królewskim.

    Dlaczego boczniak jest taki wyjątkowy?

    Spośród grzybów leśnych czy pieczarek wyróżnia go wyjątkowo niska kaloryczność i niski indeks glikemiczny. Grzyb ten ma bardzo niską zawartość tłuszczu, a większość kalorii pochodzi z zawartych w nim węglowodanów. Obniża poziom glukozy we krwi, co czyni go idealnym dla pacjentów borykających się z cukrzycą.

    Dla wegetarian i wegan jest świetnym zastępstwem dla drobiu czy wieprzowiny, nie tylko ze względu na walory smakowe, ale przede wszystkim dużą zawartość łatwo przyswajalnego białka. 

    Boczniak, jadany regularnie, obniża poziom „złego” cholesterolu we krwi, zapobiegając miażdżycy, obniża poziom glukozy we krwi, poprawia metabolizm, zmniejsza ryzyko chorób serca,  wzmacnia układ odpornościowy i działa przeciwzapalnie.

    Jest bardzo bogaty w beta-glukany, przeciwutleniacze, niacynę, ryboflawinę, kwas pantotenowy, witaminę D, witaminy z grupy B, kwas foliowy, miedź, potas, fosfor, żelazo czy magnez. Dostarczają też sporą ilość błonnika pokarmowego.

    Badania przeprowadzane in vitro, wykazały, iż substancje zawarte w boczniakach hamują rozwój niektórych nowotworów.

    Co smacznego z boczniaków?

    Boczniaki możemy przyrządzić na mnóstwo sposobów i wyczarować naprawdę niesamowite potrawy. Powszechne jest smażenie ich w panierce jak schabowe czy duszenie z ziołami. Sprawdzają się też we wszelkiego rodzaju gulaszach, zupach, zapiekankach makaronowych, sałatkach, sosach, omletach czy daniach jednogarnkowych. Warte uwagi są burgery z boczniakami i parmezanem, risotto z boczniakami czy farsz do pierogów.

    Podrzucam dziś bardzo smaczne wegetariańskie spaghetti z sosem z boczniakami. Kawałki boczniaków są w nim wyczuwalne, jest gęsty i zwarty (dzięki odsączeniu pomidorów z zalewy), lekko słodkawy. Moi domownicy już degustowali i zatwierdzili. Spróbujcie!

    Wegetariańskie spaghetti z sosem z boczniaków

    Składniki:

    – 100 g makaronu spaghetti

    – 50 g parmezanu w kawałku lub rozdrobnionego

    – 250 g świeżych boczniaków

    – 200 g pomidorów z puszki, odsączonych z połowy zalewy

    – 15 g koncentratu pomidorowego

    – 100 g marchewki

    – 70 g korzenia selera

    – 50 g cebuli

    – około 30 g oliwy z oliwek

    – ¾ łyżeczki suszonego rozmarynu

    – ¾ łyżeczki suszonego tymianku

    – ½ łyżeczki papryki słodkiej mielonej

    – 1 łyżeczka cukru

    – sól i pieprz do smaku

    Przygotowanie:

    Siekamy cebulę i czosnek. Obieramy marchewkę i seler, a następnie ścieramy na grubych oczkach tarki. W garnku lub na głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę. Podsmażamy na niej czosnek i cebulę przez około 3 minuty. Dodajemy starty seler i marchew. Dusimy około 5 minut. W międzyczasie delikatnie myjemy i osuszamy boczniaki, a następnie kroimy na około 1 cm kawałki. Dorzucamy do garnka z oliwą i warzywami. Dodajemy pomidory z puszki, odsączone z połowy zalewy, koncentrat pomidorowy oraz przyprawy. Dusimy na wolnym ogniu, co jakiś czas mieszając około 25-30 minut.

    W tym czasie gotujemy makaron spaghetti. Makaron podajemy z ciepłym sosem, posypanym startym parmezanem.

    Smacznego!

  • Jesień,  Słodkości

    Jesienny przybornik

    Całe życie na coś czekamy. Przygotowujemy się do egzaminów, testów, ślubów, uroczystości, wystąpień, wyjazdów, czy powitania nowego członka rodziny. Szykujemy strój do pracy, dziecko do szkoły, mieszkanie do remontu, poczęstunek dla gości. Są sytuacje nagłe i niespodziewane oraz te, na które mamy czas się przygotować fizycznie i mentalnie. Oczekiwanie na nowe, czasem jest miłe, a czasem wprost przeciwnie. Niekiedy chcielibyśmy przesunąć wskazówki zegara do przodu, a kiedy indziej wyrwać kartkę z kalendarza, żeby pominąć to, co zbliża się nieuchronnie.

    Czy wielu z nas czeka na jesień i chętnie żegna się z latem? Czy bez żalu pozwalamy odejść ciepłym i długim wieczorom, mrożonej kawie na tarasie i beztroskim słonecznym wycieczkom? Czy cieszy nas perspektywa mglistych poranków, powrotu z pracy po zmroku i konieczności zamiany lodów na herbatę z imbirem i sokiem malinowym?

    Teoretycznie w nowe pory roku powinniśmy wchodzić bez bólu… w końcu dzieje się to już kolejny raz w naszym życiu. Cyklicznie i niezmiennie. Dlaczego więc tak często pojawia się tęsknota i refleksja nad tym, że coś się kończy. Całe szczęście jest mnóstwo sposobów, żeby złagodzić ten stan i uprzyjemnić sobie nieco wejście w tę chłodniejszą i nieco mniej słoneczną porę roku. Ciepłe i mięsiste koce, miękkie poduchy, aromatyczne świece, olejki eteryczne i nieco więcej punktowego światła w naszych domach mile widziane. Apaszki, kurtki i buty do zadań specjalnych też nie zaszkodzą. Wszak to czas grzybów i wypraw do lasu. Garderoba wyraźnie też czeka na zmianę repertuaru – szorty i bermudy do tyłu, bawełniane bluzki i swetry na przednie półki.

    Najwięcej do powiedzenia jesień ma w kuchni! Dynia, jabłka, gruszki, maliny, grzyby. Jesienne gęste zupy, gorące szarlotki i owoce zapiekane pod kruszonką. Rozgrzewające napary. Wszystko doprawione cynamonem, kardamonem, imbirem i goździkami. O cynamonie warto przeczytać tu. Napisałam całkiem sporo o tym prawdziwym, działającym leczniczo na nasz organizm i tym, który w większych ilościach może nam niestety zaszkodzić.

    Po przepisie na delikatne i puszyste ciasto z gruszkami na bazie serka mascarpone, przyszedł czas na moje ulubione kruche ciasto z gruszkami, żurawiną i cynamonową kruszonką. Jest kruche, jest słodkie, jest maślane i pachnące! Najlepiej smakuje jeszcze lekko ciepłe. Spróbujcie do gorącej jesiennej herbaty.

    Ciasto z gruszkami, żurawiną i cynamonową kruszonką

    Składniki:

    Na ciasto:

    – 150 g mąki pszennej

    – 100 g zimnego masła

    – 40 g cukru

    – 1 średnie jajko

    – szczypta soli

    – pół łyżeczki ekstraktu z wanilii

    Na masę gruszkową:

    – 5-6 dużych dojrzałych słodkich gruszek

    – 80-100 g suszonej żurawiny

    – 1 łyżka cukru

    – 1 łyżeczka soku z cytryny

    – 15 g skrobi ziemniaczanej

    Na kruszonkę:

    – 150 g mąki pszennej

    – 80 g zimnego masła

    – 70 g brązowego cukru

    – 25 ml mleka

    – pół łyżeczki mielonego cynamonu cejlońskiego

    Przygotowanie:

    Przesianą mąkę, zimne masło pokrojone na kawałki, żółtko, cukier, ekstrakt z wanilii i szczyptę soli umieścić w misie malaksera i wyrobić na gładkie ciasto. Można też wszystkie te składniki umieścić na stolnicy czy blacie, najpierw posiekać nożem, a potem krótko wyrobić do otrzymania gładkiej, zwartej kuli ciasta. Owinąć w folię spożywczą i umieścić na około 1 godzinę w lodówce.

    W tym czasie przygotować gruszki na nadzienie. Umyć, osuszyć, obrać skórkę i usunąć gniazda nasienne. Pokroić w ćwiartki, a następnie średnią kostkę. Przełożyć do średniej wielkości miski. Do tak przygotowanych owoców dodać suszoną żurawinę, cukier, skrobię ziemniaczaną i sok z cytryny. UWAGA: Jeśli gruszki są bardzo soczyste, tj. puściły dużo soku, nadmiar należy odcedzić. Nadzienie odstawić.

    Rozgrzać piekarnik do 180° C. Formę do tarty o średnicy 24 cm natłuścić masłem. Następnie wyłożyć na nią schłodzone ciasto. Odrywać po kawałku ciasta ze schłodzonej kuli i wylepiać po kawałku, pamiętając, by wylepić też około 2-3 cm brzegu. Posmarować białkiem za pomocą pędzelka. Ponakłuwać widelcem. Podpiec w piekarniku przez około 10 min.

    Ostatni krok to przygotowanie kruszonki. Mąkę, brązowy cukier, cynamon, zimne masło drobno posiekać. Dodać mleko i szybko wyrobić kruszonkę.

    Na podpieczony spód wyłożyć masę z gruszkami, a następnie równomiernie rozprowadzić kruszonkę. Piec około 35-40 minut w zależności od piekarnika. Przestudzić. Ciasto można jeść jeszcze ciepłe.

    Smacznego!

  • Jesień,  Słodkości

    Wpadła gruszka do fartuszka

    Przełom sierpnia i września to czas szybszych zachodów słońca, chłodnych wieczorów i poranków, coraz bardziej natarczywych myśli o początku kolejnego roku szkolnego… To też czas jarzębiny, dojrzewających kasztanów, jabłek i gruszek. Do tych ostatnich owoców mam ogromny sentyment, zwłaszcza, że na ogrodzie moich rodziców zachowała się piękna stara odmiana gruszy, która choć jest bardzo krucha, co dwa lata cieszy ogromną ilością soczystych i słodkich owoców, których wystarcza dla domowników i przynajmniej kilku sąsiadów. Mam swoje ulubione ciasto z gruszkami i żurawiną, ale ostatnio przetestowałam inne: na bazie gruszek i serka mascarpone. Skradło błyskawicznie serca degustujących i, choć robiłam je 3 razy z rzędu i tak nie zdążyłam uwiecznić go w całości zanim znikęło. Na zdjęciach zachował się jego przedostatni kawałek😊.

    Ciasto jest puszyste, słodkie, ale zarazem wilgotne o wyraźnym hmm… jogurtowym posmaku. Robi się je niezwykle szybko i sprawnie, a z akcesoriów kuchennych należy mieć jedynie tortownicę.

    Jest też jedna żelazna zasada: mascarpone i jajka powinny być w temperaturze pokojowej. Nie za zimne. Poza tym dozwolona jest intuicyjność w przygotowaniu.

    Polecam nawet jeśli nie macie obok domu gruszy.;)

    Składniki:

    – 1 ½ szklanki mąki pszennej

    – ¼ szklanki skrobi ziemniaczanej

    – 1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia

    – 3 duże jajka

    – ¾ szklanki drobnego cukru do wypieków

    – 250 g serka mascarpone

    – 2 ½ łyżki oleju rzepakowego

    – 3 – 4 duże, dojrzałe, miękkie gruszki

    Wykonanie:

    Składniki powinny być w temperaturze pokojowej – zwłaszcza mascarpone i jajka.

    Do misy przesiewamy razem mąkę, skrobię i proszek do pieczenia.

    Gruszki obieramy, usuwamy gniazda nasienne i część kroimy w kostkę, a część w podłużne paski, które ułożymy na wierzch ciasta.

    W misie miksera ubijamy jajka z cukrem. Powinniśmy otrzymać jasną i puszystą masę – może to wymagać dłuższego miksowania. Następnie małymi porcjami dodajemy przesiane mąki na przemian z olejem. Na koniec dodajemy mascarpone. Ciasto zrobi się dość gęste.

    Dodajemy pokrojone w kostkę gruszki i mieszamy delikatnie szpatułką.

    Wykładamy papierem pergaminowym tortownicę o średnicy 25 – 26 cm i przekładamy do niej ciasto. Na wierzch wykładamy gruszki pocięte w paski. Pieczemy w temperaturze 160 – 170 °C przez około 40 minut. Ciasto przed wystawieniem najlepiej sprawdzić patyczkiem. Po wystudzeniu, a najlepiej bezpośrednio przed podaniem posypać cukrem pudrem.

    Smacznego!

    Przepis znaleziony i przetestowany za sprawą autorki strony: https://mojewypieki.com/przepis/wloskie-ciasto-z-mascarpone-i-gruszkami

  • Jesień

    Słuszna porcja zupy

    Czekolada, gorące kakao, kaloryczne i pełne cukru słodkości – wiadomo, to wszystko jest nam zimą potrzebne. Poprawiają nastrój, odprężają, podnoszą poziom hormonów szczęścia… Organizm też jest dla nas łaskawszy, bo zimą nieco dodatkowych kalorii się przydaje.

    Pysznie jednak, nie zawsze znaczy słodko, dlatego czas najwyższy, aby zagościła tu kolejna zupa.

    Przedstawiam zatem zupę krem z porów. To jedna z najszybszych zup, jakie znam! Prawdopodobnie każdy z nas ma w kuchni wszystkie potrzebne na nią składniki. Wystarczy kupić pory w drodze z pracy😊. Schemat działania jest też nieskomplikowany: kroimy – gotujemy – miksujemy. To wszystko. Nie, właściwie możemy ją jeszcze udekorować. Gęstym jogurtem, śmietaną, szczypiorkiem czy pestkami. Ja, jeśli nie planuję drugiego dania, lubię jeść tę zupę z chrupiącym pieczywem. Jest pyszna!

    Polecam na szybki lunch lub obiad. Poniżej sekretna receptura😊.

    Szybka zupa krem z porów

    Składniki:

    – 280-300 g porów ( 3 duże sztuki)

    – 350 g ziemniaków

    – 1 średnia cebula

    – 40 g masła (może być klarowane)

    – 1 łyżka oliwy z oliwek

    – 800 ml wody

    – sól

    Przygotowanie:

    Ziemniaki i cebulę obieramy i kroimy w kostkę. Pory obieramy z zewnętrznych liści i dokładnie płuczemy. Z każdego pora odcinamy zieloną końcówkę z liśćmi, a kroimy w plasterki tylko część białą i jasnozieloną. Potrzebujemy niespełna 300 g porów w takiej formie.

    W dużym garnku roztapiamy masło, a następnie dodajemy ziemniaki, cebulkę i pory. Zmniejszamy ogień i podgrzewamy je około 6-8 minut, aż warzywa zmiękną. Co jakiś czas mieszamy.

    Po tym czasie zalewamy warzywa wodą i zwiększamy ogień, żeby doprowadzić zawartość do wrzenia. Następnie zmniejszamy ogień, przykrywamy garnek i gotujemy całość około 20-25 minut. Warzywa muszą być miękkie. Dodajemy oliwę z oliwek i doprawiamy solą. Gdy zupa jest jeszcze gorąca, blendujemy całość.

    Zupa poddana wielokrotnym testom ze skutkiem pozytywnym.😊 Smakuje dobrze z grzankami, świeżym pieczywem lub solo.

  • Jesień,  Słodkości

    Listopadowe hygge i rozgrzewające jabłka pod kruszonką

    Październik pożegnał nas pięknymi, słonecznymi i ciepłymi dniami. Ostatni weekend spędziłam na zewnątrz z termosem w ręku i jabłkami prosto z drzewa. Żal było wracać do domu.

    Ania Shirley mawiała: „Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad!”

    Całkowicie się z nią zgadzam, bo, chociaż należę do wielbicieli letniego słońca, zachwycam się też szelestem suchych liści pod butami i ciepłym jesiennym słońcem odbijającym się w oknach.

    Najprzyjemniejsze są długie weekendowe popołudnia, kiedy po przyjściu z zewnątrz można otulić się mięsistym kocem i przysiąść w fotelu z filiżanką korzennej kawy albo herbaty z imbirem. Takie jesienne hygge, czyli odnajdowanie szczęścia w codziennych przyjemnościach.

    Podobno każdy może rozumieć ten stan na swój sposób. W języku duńskim słowo hygge funkcjonuje jako rzeczownik, czasownik i przymiotnik!

    Można powiedzieć, że hygge to jakaś czynność, rzecz, danie, sposób wysławiania się czy umeblowanie pokoju. Moim zdaniem jednak najtrudniejsza i skądinąd sporna jest wymowa, dlatego bardzo się cieszę, że nie muszę go wymawiać, a jedynie napisać…

    Najbardziej lubię wyrażenie, które po przetłumaczeniu na język polski brzmi: hyggować się o kogoś, czyli robić dla kogoś coś hygge, np. podać mu ciepłą herbatę, przekąskę czy otulić kocem. Wyrażeń z tym słowem jest mnóstwo, np. hygge-piwo czy hygge-przekąska.

    Ja mam swój ulubiony hygge-deser. Jabłka z żurawiną pod kruszonką.

    Są słodkie i szybkie, a przede wszystkim pyszne i gorące! Prawdziwy jesienny deser, podwieczorek i przekąska. Zapiekane w kokilkach lub w małym naczyniu żaroodpornym. Jem je bez dodatków, ale wiem, że są wyborne z gałką lodów waniliowych!

    Sezon na jabłka w pełni. Zbliża się dłuższy listopadowy weekend i więcej okazji do wspólnego jesiennego hyggowania, więc spróbujcie koniecznie!

    Poniższa porcja to 3 desery zapiekane w kokilkach o średnicy ….. cm. Jeśli jest Was więcej mnożymy podane porcje razy dwa.

     

     

    Składniki na nadzienie jabłkowe:

    – około 6 średnich jabłek (najlepiej kruchych i słodkich)

    – 1 łyżka masła (ja używam klarowanego, ale sprawdzi się też zwykłe)

    – 2 łyżki brązowego cukru

    – 1 łyżeczka cynamonu cejlońskiego

    – garść lub dwie żurawiny suszonej

     

    Składniki na kruszonkę:

    – 80 g masła

    – 60 g brązowego cukru

    – 180 g mąki pszennej

     

     

    Przygotowanie:

    Zaczynamy od umycia, obrania i pokrojenia jabłek. Najpierw kroimy jabłko na ćwiartki, wydrążamy środki i obieramy ze skórki. Następnie każdą ćwiartkę kroimy na plasterki.

    Na małej patelni lub w rondelku rozpuszczamy masło. Na rozgrzane masło wrzucamy pokrojone jabłka. Zasypujemy brązowym cukrem i mieszamy. Dusimy przez kilka minut aż zmiękną i puszczą nieco soku. Następnie dodajemy cynamon oraz żurawinę. Mieszamy ponownie i zostawiamy jeszcze chwilkę na patelni. Zestawiamy z ognia.

    Nadzieniem jabłkowym napełniamy po równo kokilki. W tym czasie możemy też włączyć piekarnik, żeby zdążył się nagrzać do 180 stopni.

    Następnie przygotowujemy kruszonkę. Masło roztapiamy i delikatnie studzimy. Do miski przesiewamy mąkę, a następnie dodajemy cukier i mieszamy. Małym strumieniem dolewamy masło i zagniatamy kruszonkę. Uwaga na palce – masło jest ciepłe. Wyrabiamy przez chwilkę do otrzymania zadowalającej konsystencji kruszonki. Ja pomagam sobie nożem i siekam, w miejscach, gdzie są zbyt duże, zbite grudki.

    Gotową kruszonkę nakładamy na owoce w kokilkach. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na około 30 minut lub do zrumienienia wierzchu.

    Nieco studzimy. W zależności od preferencji możemy dodać lody waniliowe – polecam😊. Pyszne do kawy i herbaty.

    Smacznego listopadowego hyggowania!

     

  • Słodkości

    Traktat o cynamonie i najlepszy przepis na ślimaki cynamonowe z lukrem lub bez

    Cynamon uwielbiam od dziecka. Do ryżu zapiekanego z jabłkami, do szarlotki czy leniwych pierogów. To moje comfort food. Uwielbiam też kawę z korzennymi przyprawami, choć cynamon nie tylko w kawie sprawdza się świetnie i każdy kto próbował grzanego wina dobrze o tym wie. W towarzystwie cynamonu doskonale odnajdują się jabłka. Pod każdą postacią – praktykujemy to dość powszechnie w Polsce. Hiszpanie dodają go też do czekolady. Jednak przyprawa ta z powodzeniem dopełnia smak sosów czy potraw mięsnych. Francuzi przyprawiają nim potrawkę z zająca i kuropatwę. W Grecji z kolei nikogo nie dziwi połączenie cynamonu z sosem pomidorowym (!).

    Podobno to jedna z najstarszych przypraw świata – pierwsze wzmianki o cynamonie  pojawiają się w recepturach z 2800 r. p. n. e. Stosowano go i powszechnie ceniono w Indiach, Grecji, Rzymie czy Egipcie, nie tylko za walory smakowe i zapachowe, ale głównie za właściwości lecznicze i uzdrawiające. Dziś, dzięki licznym badaniom naukowym, mamy tego dowody.

    Sam cynamon to nic innego jak przyprawa produkowana z wysuszonej kory cynamonowca. Nazwę tę jednak stosuje się ogólnie do wszystkich produktów otrzymywanych z cynamonowca, a to duże uproszczenie. Jest bardzo wiele odmian tych krzewów. Ponadto rosną w różnych zakątkach świata. Stąd też cynamon cynamonowi nierówny.

    Dwa główne rodzaje cynamonu to: cynamon cejloński i cynamon kasja (cassia), określany też mianem chińskiego, w związku z pochodzeniem.

    W większości na sklepowych półkach znajdziemy właśnie cynamon kasja, (chiński), produkowany z cynamonowca wonnego. Jest on tańszy. Ma smak inny niż prawdziwy cynamon cejloński, a co najważniejsze zawiera większe ilości kumaryny, substancji, która spożywana w nadmiarze działa toksycznie na wątrobę i nerki. (Zawartość kumaryny w produktach spożywczych reguluje Prawo Unii Europejskiej i może ona wynosić 2 mg na każdy kilogram produktu. Substancja ta występuje nie tylko w cynamonie, ale te morelach, selerze czy truskawkach.)

    Prawdziwy cynamon to cynamon cejloński. Jest łagodniejszy i bardziej szlachetny w smaku. Ma jaśniejszy kolor, a przede wszystkie zawiera bardzo małe ilości kumaryny. Jest tez nieco droższy niż cynamon chiński. Właściwie wszelkie prozdrowotne działania przypisywane cynamonowi odnoszą się właśnie do odmiany cejlońskiej, produkowanej głównie na Sri Lance!

    A ma ich sporo. Działa przeciwzapalnie, przeciwcukrzycowo, przeciwnowotworowo, przeciwwirusowo, antybakteryjnie oraz przeciwgrzybiczo. Wpływa pozytywnie na układ trawienny, naczyniowy czy przemianę materii. Badania wykazały, że opóźnia wystąpienie choroby Alzhaimera i Parkinsona. Obniża też poziom cukru i cholesterolu we krwi. Dużo więcej na temat właściwości i zastosowania cynamonu znajdziemy na portalach medycznych. Jest sporo ciekawych publikacji i badań na ten temat.

    Szczerze polecam domowy zapas uzupełnić właśnie o cynamon cejloński. Ja kupuje go w sklepach internetowych lub stacjonarnych z żywnością ekologiczną. Choć cynamon w laskach ma niewątpliwe walory estetyczne, to wszelkie badania dotyczące cynamonu przeprowadzane były z udziałem cynamonu mielonego, dlatego też w takiej formie warto go kupować. Poza tym zarówno cynamon cassia jak i cejloński dość trudno jest zmielić czy zetrzeć w warunkach domowych. Wiem z doświadczenia (tarka, moździerz czy stalowe noże malaksera nie dawały satysfakcjonującego mnie efektu).

    Mój syn uwielbia cynamon i, chcąc być całkowicie szczerą, to on był powodem dla którego tak dogłębnie uzupełniłam swoją wiedzę na temat cynamonu.

    To on zaraził mnie miłością do pewnej szwedzkiej serii książeczek z wierszykami o przygodach „Cynamona i Trusi”. Przysmakiem głównych bohaterów były właśnie bułeczki cynamonowe, a te z kolei były inspiracją dla mnie. W Szwecji są bardzo popularne i nazywają się kanelbullar.

    Przedstawiam drożdżowe ślimaki z cynamonem w towarzystwie lukru! Smacznego!

    Drożdżowe ślimaki cynamonowe

    Składniki na ciasto:

    – 220 ml mleka 2 % lub 3,2%

    –  75 g cukru

    –  30 g świeżych drożdży

    – 450 g mąki

    – 100 g masła

    – 2 duże jajka

    – szczypta soli

     

    Składniki na nadzienie:

    – 7 łyżek cukru

    – 2 łyżki cynamonu

    Lukier:

    – 5 łyżek cukru pudru

    – 1 łyżka wody

    Przygotowanie:

    Przygotowujemy rozczyn. W rondelku podgrzewamy lekko mleko. Powinno być letnie. (do 30-40 stopni, jeśli mamy termometr). Dodajemy cukier, rozkruszone drożdże oraz łyżeczkę mąki. Mieszamy i odstawiamy na około 15 minut w ciepłe miejsce aż mieszanka podrośnie. Ja dodatkowo nakrywam naczynie ściereczką.

    Masło roztapiamy w rondelku i studzimy. Jajka rozbijamy i rozkłócamy w osobnej miseczce. Do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy szczyptę soli, jajka oraz roztopione masło. Na końcu dolewamy rozczyn z drożdży. Porządnie i dość długo (ok. 10 minut) wyrabiamy – ręcznie lub za pomocą robota z hakiem. Nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce aż do podwojenia objętości (około 30-40 minut).

    Po tym czasie ciasto wykładamy na stolnicę lub blat podsypany mąką. Ciasto może się kleić, wtedy podsypujemy je mąką w razie potrzeby. Ważne, żeby nie dodawać za dużo mąki – ciasto zrobi się twarde i nie będzie tak delikatne i puszyste. Rozwałkowujemy ciasto na prostokąt o wymiarach 40 x50 cm i grubości około 0,5 cm.

    Cynamon i cukier mieszamy razem w miseczce, a następnie wykładamy na rozwałkowane ciasto. Wyrównujemy delikatnie. Zaczynamy zwijać w ciasny rulon wzdłuż dłuższego boku. Tak zwinięty rulon zaczynamy kroić za pomocą ostrego noża na kawałki o grubości około 3,5 cm. Dociskamy końcówki ślimaków, żeby się nie rozklejały i przekładamy na blaszkę wyłożoną pergaminem. Podczas przekładania rulonów całkiem normalnym zjawiskiem będzie delikatne sypanie się cukru i cynamonu z wewnątrz – należy przełożyć je szybko. Układanie ślimaków na blaszce jest dowolne. Możemy ułożyć je ciasno obok siebie – wtedy zmieszczą się na jedną dużą blaszkę, ale podczas pieczenia się zrosną lub robić miedzy nimi odstępy  wówczas bułeczki nie złączą się i zachowają okrągły kształt, ale wyjdą dwie blaszki zamiast jednej.

    Odstawiamy do wyrośnięcia na około 20- 30 minut. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni Celsjusza. Pieczemy około 17 minut, aż do przyrumienienia. Należy uważać, aby nie przesuszyć bułeczek. Wystudzić.

    Polać lukrem lub posypać cukrem pudrem. Dla mnie są na tyle słodkie, że zajadam bez dodatków.

Śledź nas
Instagram