-
Niech żyje bal
Zima jest po to, żeby zmarznąć na spacerze, a potem rozgrzać się kubkiem gorącej herbaty z imbirem i cytryną. Zima jest po to, żeby zamiast makijażu kłaść na twarz grube warstwy tłustego kremu. Zima jest po to, żeby zakrywać twarz metrami grubego mięsistego szalika i zamiast opaską ozdabiać głowę kolorowymi wełnianymi czapkami. Zima jest po to żeby, założyć dodatkową parę skarpet i nie przejmować się tym, co pomyślą inni. Zima jest po to, żeby założyć śmieszny świąteczny sweter z reniferem i wypić korzenną kawę w kawiarni udekorowanej milionami lampek i latarenek. Zima jest po to, żeby trenować mięśnie nóg pod ciężarem traperów z porządnym bieżnikiem. Zima jest po to, żeby znów poczuć się dzieckiem i toczyć bitwę na śnieżki ze znajomymi. Zima jest po to, żeby robić anioły na śniegu, rysować sąsiadom serducha i esy-floresy na zmrożonych szybach samochodów, zawijać się kocem, przytulać do psa …. A nade wszystko żeby nie liczyć kalorii!
Zimą możemy, a nawet powinniśmy bezkarnie jeść sycące zupy, kasze i gulasze. Zajadać orzeszki i popijać je grzańcem. Jeść praliny, trufle, czekoladki i inne kaloryczne przysmaki.
Zima i trwający właśnie karnawał to usprawiedliwią! Nie ma lepszego usprawiedliwienia dla kalorycznych przyjemności niż karnawał!
Skoro powinno być słodko, obficie i na bogato, a dodatkowo w zimowym klimacie, nie znam lepszej propozycji niż Snikers. Hit, który nie przestaje mi smakować pomimo lat i wraca do mnie zawsze zimą. To fajna opcja na spotkanie karnawałowe, domówkę, rodzinne okazje.
Smakuje wyjątkowo za sprawą miodu dodanego do ciasta i solidnej warstwy posiekanych orzechów włoskich na wierzchu. Ma warstwę budyniu i kajmaku, które idealnie się równoważą – budyń jest mało słodki, kajmak to rekompensuje.
Ciasto nie jest tak szybkie jak 3-bit – trzeba upiec 3 blaty ciasta, a po ostudzeniu przełożyć je masami – ale warto!
Jeszcze jeden mały sekret: najlepszy jest, gdy po upieczeniu, spędzi 1-2 dni w lodówce. Wtedy wszystkie warstwy się połączą, a ciasto zmięknie. Co to oznacza w praktyce? Mamy zapowiedzianych gości na sobotnie popołudnie, a ciasto już czeka, bo zrobiliśmy je na spokojnie w czwartek😊.
Przepis znalazłam dawno temu na slodkieniebo.blogspot.com i nieco zmodyfikowałam na swoje potrzeby.
Snikers
Składniki:
Ciasto
– 600 g mąki pszennej
– 2 łyżeczki sody oczyszczonej
– pół szklanki cukru
– 1 paczka cukru waniliowego
– 2 jajka
– 2 żółtka
– 2 łyżki mleka
– 200 g margaryny
Masa budyniowa:
– 700 ml mleka
– 4 duże łyżki cukru
– 1 łyżka mąki pszennej
– 1 łyżka mąki ziemniaczanej
– 1 duży budyń waniliowy lub śmietankowy
Masa kajmakowa:
– 1 puszka masy kajmakowej 400 g
Warstwa orzechowa:
– 250 g posiekanych orzechów włoskich
– 1 łyżka cukru
– 2 łyżki miodu
– 90 g margaryny
Przygotowanie:
Przygotowanie ciasta rozpoczynamy od posiekania orzechów włoskich. Stopień rozdrobnienia orzechów uzależniony jest od osobistych preferencji. Posiekane orzechy przesypujemy do miseczki i odstawiamy.
Mąkę przesiewamy razem z sodą oczyszczoną (ja wykonuję ten etap pracy na stolnicy). Dodajemy zimną margarynę i siekamy na kawałki. Następnie do ciasta dodajemy cukier, cukier waniliowy, jajka i żółtka oraz mleko i płynny miód. Wszystko razem porządnie zagniatamy. Jeśli miód nie ma płynnej konsystencji, delikatnie go podgrzewamy.
Kiedy mamy już zagniecione ciasto, dzielimy je na trzy równe części. Polecam zważyć ciasto na wadze. To bardzo ważne, żeby wszystkie części były jednakowe, gdyż w momencie wykładania na ostatnią blaszkę, może okazać się, że mamy niewystarczającą ilość ciasta do przykrycia ciasta.
Każdą część ciasta podsypujemy odrobiną mąki, aby się nie kleiło i rozwałkowujemy na prostokąt, po czym przenosimy na blachę wyłożoną pergaminem. Na blaszce wyrównujemy, ewentualnie doklejamy ciasto w miejscach, gdzie go zabrakło. Pieczemy około 10-12 minut w temperaturze 170°. Tak samo postępujemy z drugim blatem ciasta.
W momencie, kiedy pierwszy blat piecze się w piekarniku, przygotowujemy polewę orzechową na trzecią (wierzchnią) część. W rondelku rozpuszczamy margarynę z cukrem i miodem, a następnie dodajemy posiekane orzechy włoskie. Gotujemy chwilkę, ciągle mieszając. Studzimy. Następnie wykładamy na trzeci blat ciasta. Ze względu na warstwę orzechów na ostatniej blaszce, wydłużamy czas pieczenia do 13-15 minut. Upieczone blaty zostawiamy do wystudzenia. Gorące łamią się przy wyjmowaniu, dlatego dobrze mieć minimum 2 blaszki tej samej wielkości, żeby nie przekładać gorącego ciasta, w celu zwolnienia blaszki na kolejny blat😊.
Przygotowujemy masę budyniową. W garnku podgrzewamy 500 ml mleka z cukrem. W pozostałej części zimnego mleka dokładnie rozprowadzamy mąkę, mąkę ziemniaczaną i budyń. Możemy wykonać ten krok za pomocą rózgi – ważne, żeby nie było grudek. Gdy zagotujemy mleko z cukrem, zestawiamy je z ognia i dodajemy mieszankę budyniową, energicznie mieszając. Ostudzić.
Ostatni etap to przekładanie poszczególnych warstw. Na pierwszym upieczonym blacie rozprowadzamy równomiernie masę budyniową. Przykrywamy drugim blatem. Teraz z kolei wykładamy masę kajmakową i przykrywamy blatem z polewą orzechową.
Ciasto wkładamy do lodówki. Najlepiej smakuje kolejnego dnia, kiedy składniki się połączą.
-
Smak wakacji
Pamiętam każde wakacje spędzone u rodziny. Gdy nadchodziły te dłuższe letnie i te krótsze zimowe, nie trzeba było nawet rozmawiać o tym czy gdzieś pojadę. Wiadome było, że na pewno będę choć kilka dni u babci na wsi. Odwiedzałam ją i dziadka niezmiennie każdego lata i zimy, spędzając czas z nimi i moim kuzynostwem.
Będąc dziewczynką zaliczałam jeszcze „wakacje” u cioć i wujków. I pomimo, że rodzice co roku zabierali mnie i moje rodzeństwo na długie letnie wakacje nad morze lub w góry, to niewiele z nich pamiętam i mam wrażenie, że większość odtwórczo ze zdjęć lub nagrań wideo. Zdjęć z wyjazdów z rodzicami mam w rodzinnym domu mnóstwo. Tata uwielbiał je robić. W tamtych czasach każde ujęcie z 36 klatkowego filmu było cenne.
Dla odmiany z moich wakacji u rodziny nie mam żadnego zdjęcia, a pamiętam tyle detali! Mogę bez problemu przywołać wspomnienia, obrazy i zapachy. Pamiętam kiedy u cioci piekłam pierwsze drożdżowe maślane bułeczki. Pamiętam kiedy latem z kuzynostwem zrywałam wiśnie w sadzie, potem przez całe popołudnie drylowaliśmy je, by następnego dnia lepić pierogi z wiśniami – najlepsze na świecie! Pamiętam ucieranie twarogu z cukrem na puszysty sernik i zimowe ciemne wieczory przy gorącym piecu, w którym trzaskało palone drewno i rumieniły się pomarszczone pieczone jabłka. Doskonale też pamiętam, kiedy zostałam w domu babci sama. Miałam odgrzać sobie ziemniaki z obiadu i z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że przecież babcia NIE MA MIKROFALÓWKI! Widzę do dziś ten czarny spód garnka i zapach unoszący się w kuchni – a jak na złość babcia na oknie poustawianych miała miliony doniczek z kwiatami, co stanowiło pewną trudność w wywietrzeniu kuchni. Nie wiem czy się zorientowała co działo się pod jej nieobecność – nie wracałyśmy do tematu😊.
Z takich wakacyjnych wypraw wracałam zawsze z przynajmniej jednym przepisem spisanym na kartce w kratkę, a potem w domu przepisywałam do mojego „Przepiśnika”. Takie wakacyjne skarby, zabierane oprócz ususzonych polnych kwiatów i bocianich piór. Wszystkie przepisy mam do dziś, niektóre od czasu do czasu sprawdzam.
Doceniam to, że większość składników było tuż obok. Jajka z kurnika, mleko od krów, wszystkie owoce z sadu i przydrożnych starych jabłoni… Nawet wielki orzech włoski stukał o dach domu spadającymi orzechami. Wszystko eko i zero waste!
Te orzechy przypomniały mi o kilku słodkich orzechowych hitach! Będę się nimi tutaj dzielić. Na pozycji nr 1 jest babka czekoladowa z orzechami laskowymi. Dostałam ostatnio całą miskę orzechów laskowych z ogrodu. Gdy odłożyłam te, którymi poczęstowały się wcześniej wiewiórki, zostało idealnie tyle, ile potrzebuję do tego ciasta.
Dostarcza mnóstwa endorfin i magnezu – jest więc PRAWIE jak suplement diety😉.
Naprawdę polecam!
Babka pełna orzechów i czekolady
Składniki:
– 150 g mąki
– 4 średnie jajka lub 5 małych
– 100 g cukru
– 100 g masła
– 100 g gorzkiej czekolady
– 75 g orzechów laskowych (można kupić już zmielone lub zmielić w domu)
– 1 łyżeczka kakao
– 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
– odrobina soli
Składniki na polewę:
– 1 tabliczka czekolady mlecznej
– 2 – 3 łyżki mleka
Przygotowanie:
Roztapiamy masło w garnuszku. Odstawiamy do wystudzenia. Gorzką czekoladę, najlepiej delikatnie schłodzoną, trzemy na tarce lub bardzo drobno siekamy nożem. Orzechy rozdrabniamy w robocie lub siekamy nożem. Pomijamy ten etap, jeśli kupiliśmy już zmielone orzechy.
Mąkę pszenną przesiewamy do miski. Następnie łączymy ją z proszkiem do pieczenia, kakao, startą czekoladą i zmielonymi orzechami laskowymi.
Po rozdzieleniu jajek, żółtka odstawiamy, a białka ubijamy z odrobiną soli na sztywną pianę. W trakcie ubijania dodajemy cukier – łyżka po łyżce. Do ubitej piany dodajemy żółtka i krótko ubijamy.
Do otrzymanej masy dodajemy połączone ze sobą sypkie składniki i mieszamy delikatnie szpatułką.
Dolewamy roztopione i przestudzone już masło.
Całość pieczemy w keksówce w temperaturze 175ºC przez około 40 minut. Najlepiej jest sprawdzić środek ciasta patyczkiem, aby babka nie była zbyt wilgotna ani się nie przesuszyła.
Odstawiamy do wystudzenia.
Przygotowujemy polewę czekoladową. Wybieramy nasz ulubiony rodzaj i smak mlecznej czekolady, łamiemy na kawałki i przekładamy do małego rondelka. Wlewamy około 2 łyżek stołowych mleka i podgrzewamy ciągle mieszając. Gdy czekolada się rozpuści i polewa nieco zgęstnieje, odstawiamy z palnika, lekko studzimy i polewamy bądź smarujemy babkę.